W czasach, gdy rozpoczynałem moją przygodę z elektroniką, wychowując się na Radioelektroniku, nie było w Polsce alternatywy. Egzemplarze wówczas jedynego pisma trzeba było kupować po znajomości w kiosku lub po wyższych cenach na wolumenie. Wiedzę o nowościach w komponentach zdobywało się poprzez amerykański EDN, którego numery nieregularnie zdobywałem dzięki kontaktom za oceanem. I wtedy na rynku pojawiła się Elektronika Praktyczna, która wprowadziła nową jakość przekazu w tej dynamicznie zmieniającej się dziedzinie.
Nie od razu Elektronika Praktyczna odpowiadała potrzebom rynku, na którym działał Soyter Components, ponieważ początkowo była skierowana niemal wyłącznie do hobbystów. Jednak redakcja bardzo szybko dostrzegła lukę zmieniając formułę, adresując przekaz również do elektroników profesjonalistów i konstruktorów. Zobaczyliśmy, że pismo dociera do ludzi, którzy byli zainteresowani oferowanymi przez nas rozwiązaniami. To był prawdziwy przełom, który ustanowił Elektronikę Praktyczną jako główny kanał informacyjny, służący firmie Soyter do komunikowania się z rynkiem. Trzeba pamiętać, że Internet nie dawał takich możliwości, jak dziś. Aktywnie korzystaliśmy zarówno z klasycznych reklam, jak i fachowych artykułów pisanych często przez redakcję w oparciu o dane dostarczone przez nas od producentów.
Sądzę, że nie będzie przesadą, jeśli powiem, że nowatorskie pomysły zespołu redakcyjnego, złożonego głównie z entuzjastów elektroniki wspomogły rozwój naszej firmy. Sami niekiedy korzystaliśmy z pomysłów na wprowadzenie nowych produktów do naszej oferty czerpiąc wiedzę z EP.
Przy tej okazji życzę redakcji dalszych sukcesów przez kolejne dziesięciolecia, sam będę czekał na wydanie jubileuszowe z okazji 50-lecia. Ciekawe, na jakim nośniku zostanie wydane?
Mariusz Kierebiński