Identyfikacja elektroniczna

Identyfikacja elektroniczna

W zachowaniu człowieka znamienne jest to, że musimy nazywać miejsca, przedmioty, zjawiska, procesy, dzielić je, klasyfikować, przypisywać do kategorii i szufladkować. Dotyczy to nie tylko „materii nieożywionej”, ale i innych ludzi.

Rozumiem tę konieczność, bo jak inaczej wytłumaczyć kierowcy autobusu, gdzie ma nas zawieźć, listonoszowi, gdzie dostarczyć list lub który etap produkcji płytki mamy na myśli? Łatwiej, jeśli powiemy po prostu „lutowanie na fali” niż mielibyśmy opisywać, jak ono wygląda, a ktoś na podstawie naszych słów szedłby wzdłuż linii produkcyjnej szukając tego, o czym mu opowiedzieliśmy. Zastanawiając się przez chwilę łatwo domyślić się, że z nazywaniem miejsc jest silnie związane ich rozpoznawanie i odróżnianie. To samo dotyczy przedmiotów – nie bylibyśmy w stanie nazwać przedmiotu, jeśli nie dalibyśmy rady rozpoznać go za pomocą któregokolwiek ze zmysłów.

Identyfikacja przedmiotów może odbywać się na wiele różnych sposobów niekoniecznie z zaangażowaniem zaawansowanych algorytmów rozpoznawania kodów i obrazów lub fal radiowych. Do identyfikacji można posłużyć się, na przykład, właściwościami fizycznymi obiektu, takimi jak jego ciężar rozkręcając do określonej prędkości talerz maszyny sortując lub dmuchając na przedmioty powietrzem pod pewnym ciśnieniem. W takiej sytuacji lżejsze obiekty zostaną odrzucone lub wypchnięte do jednego zasobnika, a cięższe do drugiego. Na tym etapie produkcji może to być zadowalające, ale czy wystarczy w świetle automatyzacji procesu spodziewanym w technologii Przemysł 4.0? Raczej nie, ponieważ w tej prymitywnej metodzie spodziewamy się jedynie obiektów o określonym kształcie i ciężarze zupełnie pomijając możliwość reakcji w sytuacjach niestandardowych.

Człowiek identyfikując obiekty posługuje się wieloma zmysłami. Jeśli mamy wątpliwości odnośnie do kształtu, koloru lub zapachu, to zawsze możemy jeszcze sprawdzić ciężar, obrócić przedmiot pod określonym kątem oceniając refleksy światła na jego powierzchni oraz wypróbować innych metod poznawczych, wymagających użycia narzędzi – spróbować zarysować powierzchnię, podgrzać przedmiot, uderzyć, posłuchać dźwięku wydanego po tym uderzeniu itp. Połączone zmysły oraz wzorzec zawarty w pamięci pomagają nam stwierdzić, z jakim przedmiotem mamy do czynienia i próbować ocenić jego przeznaczenie. Autorzy różnych technik identyfikacji obiektów dążą do takiej doskonałości oceny, ale zwykle są zmuszeni wybierać pomiędzy liczbą „zmysłów” maszyny oraz ceną ostatecznego rozwiązania. O ile na taśmie produkcyjnej można zważyć obiekt, skontrolować jego wymiar, a następnie ocenić połysk powierzchni (a wszystko za pomocą odpowiednich sensorów), o tyle zupełnie nie opłaci się to na półce marketu. Zresztą, nie ma takiej potrzeby.

W praktyce przyjęło się wiele metod identyfikacji. Od najprostszych polegających na użyciu metki z nadrukiem kodu, do bardziej zaawansowanych, odbywających się w chmurze obliczeniowej i wymagających informacji z wielu sensorów. Te metody, związane z rozwojem AI, są zbliżone do naturalnych, używanych przez człowieka. W niedalekiej przyszłości danych do chmury dostarczy sieć połączonych czujników Internetu Rzeczy, co pozwoli na jeszcze bardziej bezbłędną identyfikację i to nie tylko przedmiotu, ale i ocenę sytuacji.

Współcześnie budowane przez nas urządzenia dobrze „wiedzą”, z której szufladki pobrać przedmiot lub nawet odnajdują właściwą, bazując na jakiejś metodzie identyfikacji i „zaglądając” do przegródek. Po rozpoznaniu i pobraniu komponentu zamontują go we właściwej pozycji i miejscu, jednak pomimo tej umiejętności raczej kiepsko radzą sobie w sytuacjach niestandardowych. Oglądałem kiedyś linię produkcyjną przekaźników, na której początku podawany był różnorodny materiał, a na końcu do pudełeczka trafiał gotowy wyrób. Całością produkcji zajmowały się automaty, ale w sytuacjach niestandardowych włączany był alarm i wzywany człowiek. Powodowało to (fakt, niezbyt częste), ale niepotrzebne przestoje. Dlatego twórcy maszyn, zwłaszcza tych przeznaczonych do zastosowania w nieco bardziej wymagających aplikacjach niż wkręcanie śrub, starają się wyposażyć je w chociażby namiastki zmysłów pozwalających im na rozpoznawanie przedmiotów, a następnie reagowanie adekwatnie do sytuacji.

Szeroko rozumiana identyfikacja elektroniczna zaczyna odgrywać coraz to większą rolę. Mamy z nią do czynienia, gdy płacimy kartą lub korzystamy z bankomatu. Nas, jak uprawnionych do korzystania ze środków zgromadzonych na rachunku, identyfikuje karta płatnicza będąca rodzajem pamięci oraz pamiętany przez nas kod PIN. Znaczenie identyfikacji będzie jeszcze większe w świecie połączonych przedmiotów. 

Artykuł ukazał się w
Elektronika Praktyczna
maj 2019

Elektronika Praktyczna Plus lipiec - grudzień 2012

Elektronika Praktyczna Plus

Monograficzne wydania specjalne

Elektronik kwiecień 2024

Elektronik

Magazyn elektroniki profesjonalnej

Raspberry Pi 2015

Raspberry Pi

Wykorzystaj wszystkie możliwości wyjątkowego minikomputera

Świat Radio marzec - kwiecień 2024

Świat Radio

Magazyn krótkofalowców i amatorów CB

Automatyka, Podzespoły, Aplikacje marzec 2024

Automatyka, Podzespoły, Aplikacje

Technika i rynek systemów automatyki

Elektronika Praktyczna kwiecień 2024

Elektronika Praktyczna

Międzynarodowy magazyn elektroników konstruktorów

Elektronika dla Wszystkich kwiecień 2024

Elektronika dla Wszystkich

Interesująca elektronika dla pasjonatów