Mowa o kartach dziurkowanych, które zawierały dane właściciela. Dane te były rzecz jasna odczytywane prze bankomat, który robił to samo co wspomniane komputery czyli przepuszczał wiązkę podczerwieni i wychwytywał odbicia w określonych miejscach karty. I choć już wtedy należało podać kod PIN, to jednak możliwa była wypłata tylko jednej stawki pieniężnej, np.: 10 funtów.
Karty te nie były szczególnie zabezpieczone, więc przy znajomości formatu danych można było je łatwo sfałszować (ot wystarczyło wiedzieć jak podziurkować kartę). W chwili ich istnienia nie było to aż tak ważne, ponieważ liczba użytkowników korzystających z bankomatów była niewielka. Ponadto obecność tylko jednej stawki, w dodatku niskiej, sprawiała, że bardziej opłacało się napaść na bank niż wypłacać tę stawkę wiele razy pod rząd przez kilka godzin (coś takiego zresztą jak przystawki sczytujące dane nie miały sensu z racji braku możliwości technicznych).
Ponadto bankomaty nie były jeszcze wtedy tak popularne jak dziś, co wynikało z faktu, że zajmowały sporo miejsca, a koszt ich montażu i obsługi był bardzo wysoki. Dopiero późniejszy postęp w elektronice i przekonanie banków co do tego, że jest to bezpieczna forma doręczania gotówki klientowi, zmieniły ten stan rzeczy. Jako ciekawostkę można dodać, że pierwszy bankomat w Polsce pojawił się dopiero w 1987 roku w III Oddziale banku PKO S.A. przy ul. Tadeusza Czackiego, przy czym było to już urządzenie bliższe współczesnym bankomatom, wliczając karty (już wtedy karta dziurkowana przeszła do lamusa).