Otóż ekonomia, a dokładniej nacisk na jak największą minimalizację kosztów wytworzenia takiego kabla. Krótko mówiąc przyjmuje się, że na dużych głębokościach nie występują czynniki, obiekty, organizmy itp., które mogłyby spowodować uszkodzenie, bądź inaczej: prawdopodobieństwo uszkodzenia w wyniku ich oddziaływania jest znikome (obecna jest tylko woda).
Skoro tak, to grubsza osłona kabla nie jest potrzebna i można zaoszczędzić pieniądze. Z kolei dla mniejszych głębokości ryzyko to jest większe, przez co osłona ta jest wymagana. Oczywiście można tu zarzucić ignorancję z powodu łodzi podwodnych, które mogą przerwać kabel w ramach sabotażu lub odwetu.
Jednak paradoksalnie nie ma to znaczenia, ponieważ obecnie jest na tyle dużo kabli światłowodowych pod wodą, że przerwanie jednego nie powoduje znaczących zakłóceń w komunikacji, ponieważ „ruch” jest wówczas przekierowywany na inne - tak naprawdę należałoby uszkodzić przynajmniej kilkanaście, aby uzyskać zauważalny efekt. Ale i to jest mało prawdopodobne, jako że współcześnie mało któremu państwu zależy na świadomej, globalnej destabilizacji systemów telekomunikacji - chyba, że będzie to już kolejna wojna światowa...