Jak się okazuje, jest to urządzenie inne od współczesnych – nie tylko nie korzysta z popularnych dziś kapsułek, ale także jego zasada działania jest maksymalnie prosta. Do lewego górnego zbiornika należy nalać wody, natomiast do prawego górnego należy włożyć filtr papierowy, nasypać do niego kawy i włączyć ekspres. Gdy następuje podgrzanie wody to powstająca para ucieka nie przez otwór do wylewania wody, a przez rurkę zanurzoną w zbiorniku. Jednak też nie jako gaz, a rozpuszczone w wodzie bąbelki wypychające ją w stronę drugiego zbiornika. Wypychanie to następuje kropla po kropli i trwa póki nie zostanie opróżniona cała woda.
Zazwyczaj trwa to parę minut. Wypychana woda przesącza się przez kawę i filtr, przez co powstaje napar bez fusów, który skapuje, również kropla po kropli, do ustawionego pod zbiornikiem dzbanka. Koniec przyrządzania następuje w momencie, gdy kończy się wspomniane skapywanie. By ponownie skorzystać z ekspresu należy wypłukać dzbanek i prawy górny zbiornik, włożyć nowy filtr papierowy i nasypać nowej porcji kawy, oraz nalać nowej porcji wody do lewego górnego zbiornika.
Tym samym jest to proste urządzenie będące tak naprawdę zmodyfikowanym podgrzewaczem, i to w tym znaczeniu jest elektryczne. Co więcej, trzeba nieco zaczekać nim kawa będzie gotowa – jednak w chwili powstania urządzenia nie było to tak aż ważne, jako że lata 50-te były zdecydowanie spokojniejsze i nie było pośpiechu jak dziś. Kto wie nawet czy za jakiś czas nie wróci moda na owe wolne tempo, a tym samym opisany ekspres wróci do łask. Taki elektryczny ekspress można jeszcze nabyć, lecz nie w sklepach, a od osób prywatnych na portalach internetowych (głównie niemieckojęzycznych). Ceny są zróżnicowane: od 10 do nawet 300 euro (około 40...1200 zł).