zawsze.
Nie chodzi o wzrost poziomów szumów czy zwiększenie mechanicznego zużycia taśm. Chodzi o tzw. syndrom lepkiej taśmy (ang. Sticky-Shed Syndrome (SSS) lub Soft Binder Syndrome (SBS)) polegający na odklejaniu się warstwy magnetycznej, przenoszącej informację, od jej podłoża. Warstwa ta może odchodzić kawałkami, ale też w skrajnym przypadku w całości (jak na fotografii).
Dotyczy to tylko taśm z lat 70-tych i 80-tych, natomiast późniejszych już nie. Dlaczego? Ponieważ zastosowano w nich spoiwo łączące tlenki żelaza z podłożem na bazie poliuretanu jako składnika dominującego. Nie przewidziano, że będzie mocno pochłaniał wilgoć i ulegał przez to hydrolizie sprawiającej, że staje się kleisty. Wtedy ma tendencję do przyczepiania się czy to do głowicy odtwarzacza, czy to do jego części ruchomych, czy to do innej powierzchni. Dlaczego to spoiwo było używane? Ponieważ chodziło o „polepszenie osiągów” tanim kosztem, a zwłaszcza o uzyskanie gładszych powierzchni taśmy i zwiększenie wytrzymałości mechanicznej warstwy magnetycznej, by taką taśmę można było więcej razy odtwarzać, przewijać itd. Miała to być innowacja wypierająca inne dotychczas stosowane polimery, w tym poliwinylowe, które dawały gorsze rezultaty oraz były droższe. Ponadto nie spodziewano się aż takiej skali problemu obserwowanego od połowy lat 70-tych. Zapewne producenci domyślali się, że będzie pewna nasiąkliwość taśmy, ale nie spodziewali się, że będzie tak duża.
Na początku lat 90-tych zmieniono skład spoiwa, w którym albo już nie występuje poliuretan, albo jest tylko jednym z mniejszościowych składników, dzięki czemu opisany problem już nie występuje i obecnie zdarzają się wyłącznie pojedyncze przypadki na kilka lat związane z wadami na etapie produkcji. Jednak kto wie czy za pewien czas nie wyjdzie inny, równie chemiczny problem z późniejszymi taśmami. Dlatego już dziś zarchiwizuj nagrania z taśm, póki nie jest za późno – taśma wcale nie taka trwała!