Jak się jednak okazuje, nie jest to wyłącznie polska specyfika. Takie samo zjawisko można zaobserwować na całym świecie, przy czym najwcześniej na podobny krok zdecydowała się Jordania, która zlikwidowała telefony stacjonarne już w 2004 roku. Niewiele później zdecydowano się na to również w Europie.
Dla przykładu, Finlandia zrobiła to w 2007 roku, Belgia i Szwecja w 2015 roku, natomiast Dania w 2017 roku. W wielu krajach proces ten jeszcze trwa i dotyczy nawet Wielkiej Brytanii stanowiącej rozpoznawalną w świecie kolebkę czerwonych budek telefonicznych, które jednak są pozostawiane, aby dalej stanowić wspaniałą atrakcję turystyczną, nie mówiąc przy tym o Stanach Zjednoczonych, w których istnieje już tylko 5% dawnych aparatów publicznych (mają one zostać zlikwidowane w przeciągu 5 lat) i Australii, która również sukcesywnie te aparaty likwiduje!
Jednym zdaniem: jaki nie byłby to kraj, te aparaty stają się już tylko zamierzchłym wspomnieniem. Taka niestety rzeczywistość. Rzeczywistość, w której na naszych oczach sukcesywnie zanika symbol niepodzielnie dominujący w krajobrazie wielu miast przez ponad 100 lat począwszy od końca XIX wieku, a wszystko w imię postępu technologicznego stanowiącego ducha współczesnych czasów.